Pamiętam nie tak dawne przemówienie Baracka Obamy w Berlinie. Piękna pogoda, w tle brama Brandenburska, przyjazna wymiana gestów i słów pomiędzy Obamą a kanclerz Merkel. Tłumy "Niemców" na placu z powiewającymi chorągiewkami z flagą Stanów Zjednoczonych, entuzjazm i wszechobecne panująca przyjaźń. Doniosłe przemówienie o pokoju, tolerancji, bezpieczeństwie prezydenta USA zabrzmiało na całą Europę, nienaganny wizerunek i ściągnięcie marynarki wydało się takie luzackie.
Coś tam nie zagrało jednak. Oddzielający kuloodporny ekran od tłumu za którym przemawiali włodarze świata nijak się miał z pięknymi słowami o pokoju i bezpieczeństwie. Tłumy na ulicach też wyglądały podejrzanie, tak jakby ktoś starannie wyselekcjonował każdą z osób, która się tam znalazła, dając co niektórym chorągiewki, a nawet kolorowe czapeczki z daszkiem. Wszystko w przeddzień wybuchu afery z podsłuchami przyjaciół z Niemiec ...
Nie ważne. Było minęło, u nas będzie lepiej, więcej okrzyków radości a pojazd Bestia jako główny nagłówek brukowców wygrywa z kretesem z kuloodporną szybą na placu w Berlinie. Ma być z pompą, toż to świętowanie tak pożądanej demokracji, zwycięstwo wolności i popatrzenie na tamte dzieje z perspektywy państwa demokratycznego, pluralistycznego, które znajduje się w NATO oraz w strukturach Unii Europejskiej. Hmm jednak wyczuwam więcej obaw przed przyjacielami z USA niż przed przyjazdem do Berlina ...
Dlaczego Amerykanie boją się przyjeżdżać do Europy? Ups, dlaczego Amerykanie boją się przyjeżdżać gdziekolwiek. Widocznie ci, którzy walczą o najwyższe wartości, ludzie pokoju i wolności, obrońcy praw człowieka, pełni zrozumienia i tolerancji zawsze mają pod górkę i są znienawidzeni przez całą resztę motłochu świata.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz