niedziela, 31 sierpnia 2014

Donald Tusk wybrany na przewodniczącego Rady Europy | media

Donald Tusk został oficjalnie wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. Funkcję jaką będzie pełnił jest nazywana "prezydenturą Europy". Fakt, iż nasz premier został doceniony powoduje, że należy pogratulować zwycięskich wyborów i z optymizmem patrzeć w przyszłość.

od 1 grudnia "prezydent Europy"

Premier się nadawał. Jego proeuropejskie wypowiedzi, lekkie milczenie w sprawach krytycznych, objazdówki po krajach, wypowiedzi proeuropejskie wskazywały na dobre przyczynki do pełnienia najwyższych funkcji. Magia słów, gestów, wypowiedzi połączona z nienagannym wizerunkiem raczej ciepłym w oczach widzów niż poważnym i sztywnym, na gruncie Polskim działała i działa, a w Europie puste procedury i działania zakawały na coraz większą prawicowość poszczególnych krajów członkowskich chcących większej swobody.  Najważniejsze, że ludzie chcą patrzeć na premiera i słuchać go, to może być bardzo pomocne w rządzeniu w Radzie Europejskiej.

Ja osobiście jestem zadowolony z tegoż wyboru. Jestem na tak i w sercu kibicowałem naszemu premierowi. Kto jak kto ale nasz premier na to stanowisko zasłużył, a spasowanie ról wyszło samo z talii. Liczę na bardziej konsekwentne działania, bezpośredni przekaz płynący z Brukseli, mniej spraw marchewkowo-ogórkowych a by do mnie i rodaków docierała czysta esencja płynąca z projektu pod nazwą Unia Europejska. Mam nadzieję, że struktury unijne będą działać jak polski ZUS, sprawnie wykonując powierzone zadania, zawsze zwarte do wykonywania powierzonych celów z centrali, nie ociągając się a bez dyskusyjnie wprowadzając śmiałe projekty. Życzę Unii podczas piastowania urzędu przez premiera Donalda Tuska by wzmocniła swoje wpływy poza granicami Unii, by zaczęto brać Europę jako główny ster światowy, a nie jako statek z dziurą na pokładzie, w którym jedyną metodą utrzymania się na pokładzie jest obracanie wiadrami.

Oczywiście nie obędzie się bez egoistycznych próśb. Dla Polski więcej pracy, więcej dotacji, więcej pieniędzy, więcej posłuchu. Wydaje mi się, że pozycja Polski wzrośnie dzięki m.in. polskiej reprezentacji (Europejczyk jak najbardziej tak, ale Kaszubów premier się nie wyprze) i patrzę na przyszłość z wyczekującą niecierpliwość, że wszystko się spełni co ma się spełnić.

P.S.
A kto w Polsce ma być premierem? Ano wicepremier niech zostanie premierem.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Komorowski: Rosja przegrała wojnę o dusze, serca i umysły Ukrainy | TVNiokowo 24h

źródło: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/komorowski-rosja-przegrala-wojne-o-dusze-serca-i-umysly-ukrainy,456780.html


Cytat: "Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że wojna zachęca Ukraińców do 'szukania bezpieczeństwa, racjonalności i rozwoju' w ramach świata zachodniego. Jego zdaniem Rosja może wygrywać bitwy, ale przegrała wojnę o duszę, serca i umysły Ukrainy ".

Przypadkiem wtrafiłem na ten artykuł / wywiad . A słowa "Rosja przegrała wojnę o duszę, serca i umysły Ukrainy" wywołały mnie do tablicy wywołując lekkie zażenowanie.


Cały konflikt można troszkę strącić pod szyld walki zachodu ze wschodem. W Kijowie Ukraińcy jasno sprecyzowali, że chcą mieć lepsze samochody, otwarte granice, pieniądze na rozwój państwa oraz europejskie społeczeństwo. Część Ukrainy (raczej ta wschodnia) patrząc na zachód widzi faszystów i prędzej im do garnuszka Rosji niż do Brukselowych salonów. Jednak nie o tym w tym artykule tylko o duszach, sercach i umysłach.

Patrząc na zachód Europy jak również niestety i na nasz kraj widzi się stan dusz, serc i umysłów. Laickość, obojętność, bezduszność, mechaniczność i struktura szarych mas wrzuca się w oczy przy pierwszym szczególniejszym rzuceniu okiem, a ideologia panująca i obowiązująca na terenie Unii Europejskiej symbolicznie można sprowadzić do zwycięskiej Conchity na Eurowizji. Pieniądze, poklepywanie się po ramieniu na czerwonych dywanach, czy słodkie słowa o jedności, równości, braterstwie, wolności i tolerancji to moralne zepsucie i dążenie na ślepo do miejscowości Zagłada.

Ja, osobiście odczuwam, że przez te kilka lat (zwłaszcza po śmierci świętego Jana Pawła II) Polska zaczyna sromotnie przegrywać walkę o duszę, serca i umysły Polaków. Jaką walkę? A no walkę o to by dusze, serca i umysły były wolne, godne poszanowania, tak jak zresztą jeszcze obecna formułka w Konstytucji o godności nam gwarantuje ...

Ja dziękuje za umysły atakowane komunikatami, sugestiami, ideami, conchitami, sodomitami, tęczami, produktami, strukturami, lampami, hybrydami, mechanicznymi szkołami, aborcjami, eutanazjami, fałszami, morderstwami w białych rękawiczkach, modami, całym tym unijnym bagnem ładnie opakowanym np. w piękne drogi tuż za miastem czy w posiadanie samochodu lepszej klasy przez każdego z społeczeństwa. Ja dziękuje za pięknie przystrzyżone trawniki, mosty, przechadzające się rodzinki na spacery wg opracowanego modelu, za dzieci, które wyróżniają się tylko innym kolorem plecaczku szkolnego, za elementarze do programu nauczania programujące nasze dzieci, za kamery, które widzą i czuwają nad naszym bezpieczeństwem, za puste słowa bez pokrycia, za to że Polska nie jest Polską. Dziękuje. Wole biedniej a prawdziwiej, wole biedniej a pozostać sobą w swojej ojczyźnie bez narażenia swojej osoby, mojej rodziny, moich rodaków na te wszystkie fałszywe działania, procedury, występki i okrucieństwa.

Po tych kilku i nie wszystkich zrzutkach, wypominkach i żalach przypominają mi się słowa prezydenta Rosji: "Zostawcie nasze dzieci w spokoju".

piątek, 22 sierpnia 2014

Ludzkie klony z Ameryki | gazeciarnia wyborczowa

"Już to słyszeliśmy. Udało się! Sklonowaliśmy 30 ludzkich zarodków - ogłosili w lutym 2004 r. koreańscy uczeni z Seulu. - Przepraszamy, że oszukaliśmy nasz kraj i ludzi, którzy nam zaufali - tłumaczyli się półtora roku później. Teraz o sklonowaniu ludzkich zarodków donoszą Amerykanie. I zarzekają się, że tym razem to prawda."


w drodze do pracy

 Owca Dolly była pokazana publicznie, ma się dobrze, ładnie wygląda a opiekun podczas strzyżenia dumnie uśmiecha się do fotografów. Sklonowane zwierzątka to już standard, psy, koty i inne udomowione pupile chętnie brane są w krajach azjatyckich do domów, są lepsze, mniej podatne na choroby, łatwe w obsłudze i nie sprawiające problemów. Jednak cały ambaras klonowania zaczyna się jeśli do słowa klonowanie dodamy słowo człowiek. Naukowcy z Ameryki ogłosili, że im się już udało i chodzi na razie o "tylko" zarodki ludzkie. Za jakieś 20 lat możemy spodziewać się wzrostu informacji w tym temacie, a za jakąś setkę zapewne będziemy wiedzieć, że tam na drugiej stronie ulicy idzie sobie klon nie wzbudzając sensacji.


owca Dolly i jej opiekun

 Niby terminy odległe, jest jeszcze czas na zmianę a mądrość ludzka zapewne da górę i włodarze światowi wstrzymają się z takowych pomysłów. Toż to nieetyczne i nie do przyjęcia.

Ale chwileczkę...! Czy ktoś udowodni, że klony już nie chodzą i żyją w współczesnym społeczeństwie a informacje zdawkowe tego typu są "opóźnionym" przyzwyczajaczem do tematu klonowania, który odbywa się od kilkudziesięciu lat ? Czy klonowanie nie idzie pełną parą, a niektóre miejscowości to istne South Parki, miasteczka Twin Peaks z klonowymi mieszkańcami ? Sądzę, że środowisko naukowe powinno przyglądnąć się obecnym ludziom wchodzącym w skład społeczeństwa, przeprowadzić odpowiednie badania i jasno stwierdzić: tak klony już sobie są, lub nie , nie ma jeszcze klonów ... ;)

Może w wyniku badań przeczytamy za pół roku artykuł pt.
"Na świecie mamy już 2 miliardy klonów ludzkich. Efekty szczęśliwego społeczeństwa są satysfakcjonujące, bezpieczeństwo rośnie, a programy klonowe dają niesamowite rezultaty. Konsumpcja wzrasta, gospodarka rośnie. Nic tylko klonować."

niedziela, 17 sierpnia 2014

Cejrowski o homo tęczy - masakruje klasycznie! | z telewizorni

Rozmowa redaktora Piotra Kraśko z Wojciechem Cejrowskim - wątek o tęczy na Placu Zbawiciela.





Ostatnio natrafiłem na ciekawą konwersację z telewizyjnego TVP INFO.  Utkwiły mi słowa redaktora:
"Tylko dla przeciwników głównie ta tęcza jest symbolem grzechu sodomskiego".

To bezczelne zdanie samo się ocenia, jednak nie omieszkam wyrazić swojego, gdyż poczułem się sprowokowany (publicznie) a nawet opluty.

Pierwszym punktem jest fakt, iż redaktor telewizyjny powinien zachować obiektywność. Z powyższego materiału jasno widać po której stronie stoi a emocjonalne poruszenie wskazuje na silny związek wypowiadającego się z sprawą tęczy. (tu nie wnikam jaki związek;)).

Drugim punktem, może i ważniejszym jest brak logiki zdaniowej w wypowiedziach, a nie chcąc przypuszczać celowe oplucie społeczeństwa jadem fałszu i zakrzywionej rzeczywistości. Tęcza sobie stoi i nie jest niczego symbolem. Stoi sobie przypadkiem i przypadkiem pewna grupa ludzi zobaczyła w niej coś złego. Inna grupa ludzi widzi w niej tęczę i tylko tęcze, tą którą widać podczas letnich deszczów. Zastanawiam się jednak skąd emocje tej grupy odnośnie tej sprawy. Czy zwykła tęcza wzbudza tyle kompulsji wewnętrznych a próba jej usunięcia powoduje podwyższenie poziomu kwasu solnego w żołądku.

Zastanawiam się czy na owym placu nie pojawi się koń. Co z tego wyniknie, czy będziemy walczyć o konia. Z czym będzie się koń kojarzyłm czy będzie tylko zwykłym koniem, czy może koniem trojańskim ....
Pytam: Jeśli tęcza nic nie znaczy (dla grupy ludzi) czy nie można jej usunąć skoro znaczy dla innych coś a co gorsza obraża ich ...? Czy zamiast tęczy nie mógłby powstać inny "nie znaczący symbol".

Nie ważne. Najgorsze jest to, że redaktor telewizyjny prosto w twarz napluł widzą w twarz - takie są moje odczucia i z tego co słyszę nie tylko moje. Czekam na konwersacje na temat:
Czarne jest białe - czemu panu to przeszkadza i skąd ten brak tolerancji ?

"Ukraina uznała pomoc z Rosji" | z telewizorowych pasków

Na wschodzie Ukrainy wrze. Przepychanki, bitwy, zabici i ranni. "Cywilizowana" część świata wysłała szybko i stanowczo pomoc. W mediach nie słyszeliśmy o kłopotach z tym związanych, raczej przekaz był pozytywny, a reakcje humanitarne zasłużyły na pochwałę i dały poczucie spełnienia obowiązku.

wpuszczą czy nie wpuszczą ?

Szum zrobił się gdy Rosja chciała wysłać swoją pomoc. Białe ciężarówki to już symbol wielkiego poruszenia wśród narodów a teorie jakoby w ciężarówkach miała być przemycana broń czy nawet specjalne oddziały rosyjskich żołnierzy wzięły górę. W ciężarówkach z żywnością upatrywano zamach i jawne rozpoczęcie wojny, a niejednemu włodarzowi śniły się one w koszmarach i powodowały nocne poty.

Jednak bardzo dobra zagrywka Rosji nie dała złudzeń. Jak nie przyjąć zboża, ziemniaków czy zapasów mąki ? Czy pomoc humanitarna jest zarezerwowana tylko dla zachodnich dobroczyńców ?

Mi jednak nasunęły się inne pytania. Czy ktoś sprawdził transporty płynące z "tej dobrej strony"? Czy żywność była zmodyfikowana genetycznie, czy nie było w niej jakiś choróbks, no i (czemu nie) w stosie cebuli i kukurydzy nie przemycano czegoś?

Można powiedzieć, że Ukraina sama decyduje od kogo co bierze. Ja jednak wracam do wydarzeń sprzed miesięcy i pytam. Czy Ukraina wiedziała kogo przyjmuje podczas manifestacji kijowskich? Czy taka wola narodu - wolnego i dumnego czy manipulacja i sterowanie masami dały o sobie znać.

Takie moje pytania są. Są przekorne, nie zgodne z obowiązującą doktryną, jednak mam prawo je zadawać. Na sam koniec nasuwa mi się zdanko:
Dziś Ukraina jutro Rosja ...

Działania fizyczne są jakie są - to wiadomo. Jednak nie robiąc nic, granice pozostaną na mapie a świat w pełni stanie się fioletowym społeczeństwem - społeczeństwem wolnym, społeczeństwem braterskim i społeczeństwem równym - jeśli komuś nie pasuje ma do tego prawo ... no i właśnie - ma prawo się bronić.